poniedziałek, 17 lutego 2014

#8 Ramię w ramię

Aenna zdołała wcisnąć się w sam koniec środkowego rzędu okalającego półkolem spory, drewniany podest znajdujący się w centrum sali. Ku uciesze dziewczyny nie pojawiło się zbyt wielu ludzi – solidne ławy nie były zapełnione nawet w połowie, co pozwalało jej na sporą swobodę w wybraniu miejsca dla siebie.
Drzwi zamknęły się z głośnym hukiem, ucinając jak nożem wszystkie rozmowy, które wciąż toczyły się gdzieś na sali. Mężczyzna w średnim wieku, z krótko przystrzyrzoną brązową brodą połączoną z rozwianą czupryną w tym samym kolorze odszedł od drzwi i powolnym, dumnym krokiem wstąpił na podest. Odchrząknął i zaczął mówić:
- Niechaj posłucha mnie cała dziatwa, bo nauka zaklęć to sprawa niełatwa. – Rozległa się salwa speszonego śmiechu. – Jestem jednym z największych mistrzów zaklęć nazywanych użytecznymi. Zaklęć ułatwiających nam codzienne życie – czy to przysuwających za daleko stojący kałamarz, czy podgrzewających powietrze wokół nas tak, byśmy nie odczuwali chłodu. Powiedzcie mi jednak... ktokolwiek z was próbował kiedyś nauczyć się wytwarzać magiczne światło? Czyste, białe światło, podobne do tego które dociera do nas z samego słońca?
Po sali przetoczył się pomruk, uciszony uniesieniem rąk przez wykładowcę.
- Nawet jeśli, pewnie żaden z was nie był w stanie osiągnąć ani barwy, ani jasności, którą potrafię osiągnąć ja! – Z ostatnim słowem wyrzucił ręce w górę, a nad jego głową rozbłysła kula niebieskobiałego światła która oślepiła wszystkich dookoła.
Gwiazda znikła tak szybko jak się pojawiła gdy tylko prowadzący wypowiedział kilka słów pod nosem.
Rozległy się nieśmiałe brawa, które umarły śmiercią naturalną po kilku sekundach.
- Przejdźmy jednak do techniki! Technika w rzucaniu zaklęć jest bowiem naj-wa-żniej-sza – wysylabizował. – Wpierw musicie opanować kumulowanie energii w swoich dłoniach. Zbieracie tyle, ile tylko możecie. Następnie wypowiadacie krótką inkantację, bardzo łatwą do zapamiętania – Luxanti. Dalej konieczny jest gwałtowny wymach rękoma tak, by wytrząsnąć energię poza wasze ciało, zmusić ją by skupiła się w świetlistym punkcie, który chcecie stworzyć. Spróbujmy zrobić to teraz! – zachęcił mężczyzna, a większość uczniów wyciągnęła przed siebie dłonie by spróbować nowego zaklęcia.
Na sali zapanował gwar cichych i głośniejszych inkantacji, gdzieniegdzie rozbłysły różnokolorowe kule, jedne jaśniejsze, inne znacznie bardziej przytłumione.
Aenna poczuła się jednocześnie oszukana i rozsierdzona wystąpieniem tego domorosłego mistrza zaklęć. Nie chodziło nawet o tak irytujące i tak bardzo inne nastawienie mężczyzny do innych ludzi, ale o niekompetencję, jaką szczycił się ten półgłówek. Dziewczynie zajęło nie więcej niż pięć prób, by zrozumieć że skupienie energii w mniejszym punkcie, w samych koniuszkach palców jest o stokroć efektywniejsze i pozwala na dokładne dozowanie energii tak, by kula światła mogła jednocześnie służyć jako czasomierz. Jeden palec wypełniony skupioną maną wystarczał mniej-więcej na piętnaście minut luminescencji, co okazało się nader przydatne w ciągu ostatnich kilku lat.
Emocje kotłowały się w głowie Aenny, choć na co dzień pozostawała chłodna i obojętna jak lodowiec na szczycie góry poświęconej Oe, Oemmo, najwyższego szczytu tego pasma gór.
- Doskonale! Doskonale! Tylko próbując, znajdując własną drogę będziecie w stanie osiągnąć sukces! Pamiętajcie o spektrum światła by ocenić swoje efekty. W wypadku magicznej iluminacji najmniejszym wydatkiem energetycznym jest kolor zielony, później czerwony, a na końcu biały. Niebieski wymaga skupienia naprawdę dużych ilości energii, więc zapewne nikomu nie uda się go uzyskać, lecz nie poddawajcie się, a może kiedyś uda wam się stworzyć prawdziwą gwiazdę pod własnym dach...
Mężczyzna zatrzymał się, jakby ugodziła go strzała. Niektórzy przerwali swoje próby, inni wstali, czekając na to co się wydarzy. Wykładowca wyprostował się, obrócił wokół własnej osi, lustrując salę, aż wreszcie zatrzymał swoje oczy na Aennie. Wskazał na nią i wysyczał przez zęby:
- Ty...
Serce dziewczyny znów zabiło szybciej i mocniej, krew uderzyła do głowy, sprawiając że poczuła się nagle bardzo lekka, częściowo oderwana od własnego ciała. Strach który sparaliżował ją w tym momencie był najsilniejszym uczuciem, jakie kiedykolwiek poczuła w swoim życiu. Obezwładniał, przejmował kontrolę nad ciałem, nie pozwalał na poruszenie choćby jednym mięśniem, a jednocześnie drapał nieznośnie umysł, podsyłając przed oczy najczarniejsze scenariusze.
- Ty! – powtórzył mężczyzna. – Myślisz że jesteś w tym lepsza ode mnie? Wstawaj i pokaż co potrafisz, mała, nadęta gówniaro!
Aenna nie wiedziała jaka siła pcha ją do tego, ale podniosła się, spokojnie wyszła na schodki i podeszła do dyszącego ciężko wykładowcy, nie będąc w pełni świadoma tego, co czyni. Jej umysł ratował się ucieczką do jedynego znanego sobie miejsca, które zawsze przynosiło ukojenie – Rzeki Rzeczywistości. W tym samym momencie inna część jej sterowanego strachem umysłu uniosła jej ręce, a następnie poczęła skupiać w sobie całą energię, jaką była w stanie w sobie odnaleźć, a że jednocześnie częściowo zanurzona była w rzece, przekazywała sporą część mocy jej otaczającej prosto do swoich palców. Mana skompresowała się jeszcze bardziej, jarząc się tuż pod jej paznokciami, a następnie pod wpływem szybkiego ruchu dłoni wyskoczyła na zewnątrz, formując wielką niebieskobiałą kulę, która przyćmiła na kilka chwil słońce, przebijając je jasnością co najmniej o kilka rzędów wielkości. Wykładowca wpatrzył się w porażającą kreację, a jego oczy powoli straciły barwę, w kilka chwil zostawiając puste białka oczu.
Mężczyzna wrzasnął, gdy zdał sobie sprawę z tego co się stało.
- Oślepłem! Oślepiła mnie! Zawiśniesz za to na stryczku! Zawiśniesz! – krzyczał, na oślep wybiegając z sali.
Odnalazł klamkę, otworzył na ościerz drewniane skrzydło i wybiegł na zewnątrz, nie przestając krzyczeć. Wszyscy wokół stali osłupiali, z dłońmi mocno przyciśniętymi do oczu, a Aenna powoli odzyskiwała zmysły. Natychmiast zgasiła kulę oślepiającego światła, rozpraszając energię po pomieszczeniu. Powietrze nabrało elektrycznego smaku, a każdy oddech zdawał się być cięższy i bardziej metaliczny.
W oddali usłyszała pospieszne kroki i poddenerwowane głosy, które z każdą chwilą zbliżały się do niej. Poczuła ukłucie strachu, gdy nieuzasadniony lęk opuszczał jej ciało. Czy czekała ją niewola? Śmierć? A może właśnie po raz pierwszy w swoim życiu posmakowała wolności?

3 komentarze:

  1. Wow! :D :D :D Nie mam uwag! Rozdział jest po prostu świetny! Śmiem stwierdzić, że najlepszy ;p Super :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ;)
      Zobaczymy jak się to dalej potoczy. Znaczy ja już wiem, dobiłem wczoraj do szesnastego fragmentu, ale nabieram wody w usta. Już jutro rozjaśni się trochę, co się z Aenną stanie.

      Usuń
    2. No to pozostaje mi uzbroić się w cierpliwość ;p

      Usuń

Miło by mi było, gdybyś się przedstawił/a. Niekoniecznie z imienia i nazwiska, nick wystarczy.
Staraj się pisać poprawną polszczyzną, używając wszystkich stosownych znaków.
Co do treści nie będę ingerował - wszak to tylko Twoje zdanie ;)