piątek, 24 stycznia 2014

#1 Ramię w ramię

Gorące powietrze drżało od emocji. Ciężki zapach potu roznosił się w ciemnym korytarzu, a miarowe, przyspieszone oddechy kilku mężczyzn stojących obok siebie tłumiły gwar dobiegający z zewnątrz. Drzwi skrzypnęły, cienki snop światła pojawił się na ziemi, a po chwili wrota rozwarły się, wpuszczając oślepiający blask do środka.
Słońce padło na pierwszą dwójkę drobnych i niskich mężczyzn ubranych tylko w przepaskę na biodra. W spoconych dłoniach trzymali proste, krótkie mieczyki, niewiele dłuższe od przeciętnego sztyletu. Mieli uderzyć szybko, a następnie uciec przed atakiem przeciwnika.
Za nimi stał inny mężczyzna, nadzwyczaj wysoki, ale również chudy – niby włócznia na której się wspierał by odciążyć zmęczone nogi. On ubrany był w podziurawioną, łuszczącą się skórzaną zbroję, a na głowie miał dodatkowo kolczy kaptur, by obronić się przed skrytobójczymi atakami wroga.
Ostatni, do tej pory kryjący się w resztkach cienia, był Rektar – wysoki mężczyzna z potężnymi mięśniami tańczącymi pod lśniącą od potu skórą. Tors ochraniała mu niepełna zbroja płytowa – został z niej tylko jeden napierśnik, część skorupy ochraniającej brzuch oraz dolną część pleców. Naramienniki zachodziły dość daleko na plecy, docierając prawie do łopatek. Mężczyzna wspierał się tylko na sporej maczudze – solidnym kawale drewna obitym stalą, najeżonym nierównymi kolcami. Rękojeść była tylko nieznacznie cieńsza od części uderzającej, ale mimo to potężna dłoń Rektara bez problemu obejmowała ją pewnie.
Zadął róg. Tłum skandował, domagając się krwi. Mężczyźni popatrzyli po sobie, ich oddechy przyspieszyły jeszcze bardziej. Niepewnie, jeden po drugim ruszyli w stronę wyjścia. Rektar czekał jednak, zbierając całą swoją furię i bitewny szał, który tak bardzo kochał. Jego ciężki oddech oddech przeszedł w pojedyncze pomrukiwania, aż w końcu z jego gardła wydarł się nieludzki ryk, dodatkowo rezonujący w ciasnym korytarzu. Tłum zamilkł, bo dźwięk który dotarł do ich uszu mroził krew w żyłach. Niby lew wypadający z klatki, Rektar wybiegł ze swojego kojca, wymachując maczugą jakby była niepozornym kijaszkiem.
Tłum zaskandował, widząc swojego ulubieńca jak zawsze w doskonałej formie. Mężczyzna machnął swoją bronią nad głową, pozdrawiając ludzi. Być może był niewolnikiem schwytanym podczas wojny, ale tej chwili tryumfu nikt nie mógł mu odebrać.
Rektar rozejrzał się dookoła, szukając przeciwników. Arena była wielka, ale na jej ubitej ziemi nie mógł znaleźć nikogo prócz trójki mężczyzn ze swojego korytarza. Czyli byli pierwsi. Mięso armatnie dla czegoś znacznie potężniejszego...
Znów zadął róg. Rektar spojrzał w stronę stanowiska trębacza, ale nie dostrzegł nikogo. Dźwięk rozległ się ponownie, tym razem brzmiał jednak znacznie bardziej gardłowo. Coś uderzyło w stalowe kraty zagradzające północne wyjście – bramę o wysokości pięciu metrów i szerokości najmniej trzy razy większej. Kolejne uderzenie wgniotło stalowe pręty jeszcze bardziej. Stal pękła w kilku miejscach, a zawiasy wmurowane głęboko w ściany zaczęły się wyrywać.
Kolejne uderzenie, jeszcze silniejsze. Tłum przycichł w nerwowym oczekiwaniu.
Przy niskim, przerażającym ryku, bestia wyrwała się ze swojej matni, wyciągając za sobą dwóch rosłych mężczyzn trzymających popękane łańcuchy.
Potwór był olbrzymim, przysadzistym stworem z wielką, kościaną naroślą na pysku i głowie. Potężne nogi przy każdym kroku wywoływały mały wstrząs, poruszający areną w posadach. A gdyby tego było jeszcze mało, jego ogon, nader długi i zwinny, zakończony był dużą kulą obrośniętą cystami w których czarna maź mieszała się z zielonkawymi punktami napierającymi na skórę.

Tłum zaskandował, gdy Rektar podniósł maczugę, opierając ją na swoim ramieniu i w rozkroku stanął pewnie naprzeciw potwora. Szara bestia spojrzała na swoją ofiarę z wściekłością, nachyliła pysk, niemalże dotykając nim ziemi, a następnie ruszyła – wpierw powoli, trzymając równy rytm, stopniowo przyspieszając tak, że uderzenia potężnych nóg trzęsły w posadach całą areną. Stwór był coraz bliżej. Uniósł swoją toksyczną kulę, gotów do rozbicia jej gdy tylko frontalny atak się nie powiedzie. Rektar przychylił się do tyłu, zarzucając maczugę na plecy, a następnie naparł do przodu, wkładając w to cały swój wysiłek. Pot szklił się na ciasno opinającej mięśnie skórze, a włókna tańczące pod spodem zdawały się być o krok od zerwania. Maczuga wystartowała do przodu z wprost niewyobrażalną prędkością, pędząc na spotkanie coraz bliżej znajdującemu się pyskowi zwierzęcia.

4 komentarze:

  1. Świetny początek! :D Muszę przyznać, że jestem zaciekawiona. Bardzo sprawnie budujesz napięcie. Opisy również są niczego sobie, widać, że posługujesz się bogatym słownictwem.
    Jako, że jestem zdania, iż konstruktywna krytyka jest rzeczą bardzo przydatną, postanowiłam nie oszczędzać autorów opowiadań, które czytam. Jednakże tutaj na prawdę nie mam się do czego przyczepić ;) Wyłapałam jedynie kilka drobnych błędów:
    1. (...) tłumiły przytłumiony gwar (...) - :D
    2.Naramienniki zachodziły dość daleko na plecy, docierając prawie do łopatek. Miast tego mężczyzna wspierał się tylko na sporej maczudze (...) - Nie rozumiem, do czego odnosi się drugie zdanie. Dla mnie wygląda to tak, jakby między tymi zdaniami jednego brakowało ;)
    3. Kilkakrotne powtórzenie: "tłum skandował/zaskandował".
    Już taką mam wredną naturę, wybacz ;) A teraz zabieram się za czytanie dalszych części :D
    /Rhea

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam!

    Ad. 1 - niezręczne, do poprawki, prawda.
    Ad. 2 - Tekst był w tym miejscu odrobinę zszywany, to moje niedopatrzenie.
    Ad. 3 - Będę musiał, po zakończeniu cyklu, zrobić porządną korektę, żeby finalnie pozostawić jak najmniej błędów.

    Bardzo dziękuję za przeczytanie i miłe słowa. Krytykę przyjmuję z ukłonem, zdecydowanie wolę to od pustych zapewnień, że wszystko jest doskonałe ;) Zdecydowanie dobry punkt zaczepienia do poprawy błędów i wyeliminowania ich na stałe.

    Cieszę się, że się podobało.

    OdpowiedzUsuń
  3. Też coś znalazłem: ,,Stwór był olbrzymim, przysadzistym stworem z wielką". Stwór był stworem... wiadomo o co chodzi :D

    OdpowiedzUsuń

Miło by mi było, gdybyś się przedstawił/a. Niekoniecznie z imienia i nazwiska, nick wystarczy.
Staraj się pisać poprawną polszczyzną, używając wszystkich stosownych znaków.
Co do treści nie będę ingerował - wszak to tylko Twoje zdanie ;)