Wstęp nie archaizowany i kombinowany - po Polsku, normalnie.
Nazywam się Michał Dzięgielewski, piszę od dobrych pięciu-sześciu lat (kto by to tam liczył?). Raz szło lepiej, raz gorzej. Czasami same z siebie powstawały dość długie przerwy nie-pisania, często zwyczajnie brakowało mi tzw. czasu, często nie stawało chęci. Ale wciąż miałem czelność nazywać się pisarzem. Grafomanem, tak właściwie.
Wtedy właśnie natknąłem się na całą serię... kopniaków. Napomknięć, filmików, zdań wyrwanych z książki. Nie wiem czy to tylko gra mojej wyobraźni, znak od samego Boga, czy zwykły przypadek.
Odpowiedziałem sobie na pięć pytań, które postawił pewien facet na przemowie TED:
1. Jak masz na imię?
2. Co robisz? Co kochasz robić? W czym czujesz się na tyle pewnie, że mógłbyś nawet uczyć tego innych ludzi?
3. Dla kogo to robisz?
4. Czego ci ludzie potrzebują, czego chcą?
5. Jak się zmieniają pod wpływem tego co robisz?
Początek był prosty.
1. Jak mam na imię?
Michał.
2. Co robię? Co kocham robić tak naprawdę?
Pisać.
3. Dla kogo to robisz?
Tutaj się zatrzymałem. Wiem jak powinna brzmieć odpowiedź - dla ludzi. Po cóż komu pisarz, który wszystkie swoje prace chowa głęboko w szufladzie? Po cóż komu murarz, który zna się na swojej robocie, ale wszystko co robi w życiu to ustawia piramidy z cegiełek we własnym garażu?!
Zdałem sobie sprawę, że z powodu tej niekończącej się spirali chęci osiągnięcia wielkiego sukcesu, wydawania książek, zbiorów opowiadań, zatraciłem się w pustych ćwiczeniach. Napisałem setki opowiadań. Powstała nawet jedna powieść, na samym początku mojej "kariery". Ale wszystkich tych tekstów nie widziało więcej niż... dziesięciu ludzi. Wszystkich ich znam, choćby pośrednio, przez internet.
Tak właśnie powstał blog Trebusz, Opowieści spod trebusza.
Miejsce, w którym będę zwyczajnie pisał historie rozmaitego sortu, zazwyczaj mieszczące się w ramach fantastyki, tj. fantasy, Science Fiction oraz horror.
Zaczynamy delikatnie, spokojnie, bo dawno nie pisałem fantasy. Będzie to opowieść mieszcząca się w kanonach heroic fantasy, opowieść bardzo zbliżona do baśni, o fantastycznych ludziach mających wzniosłe cele, do których dążą. Czy jednak na pewno ci ludzie są aż tak wyjątkowi? Zobaczymy. Mimo że mam już zrobiony cały plan opowieści, rozpisane główne wydarzenia, bohaterów, napisałem kilka stron całości, zdążyłem się już przekonać jak bardzo może zmienić się zamysł historii dosłownie ze zdania na zdanie.
Prześledźmy ją razem. Zaczynając w ten piątek, 24-go stycznia 2014 roku i kontynuując dalej, w poniedziałek.
Będę się trzymał tego harmonogramu, a jeśli uznam że jestem w stanie pisać więcej i szybciej, dodamy jeszcze środę jako kolejny "dzień roboczy" dla naszych bohaterów.
Koniec pierniczenia.
Ramię w ramię staną ze sobą bohaterowie opowieści. Ramię w ramię stańmy i my!
Graphoman
I prawidłowo, bardzo dobra decyzja! Trafiłem tu dość przypadkowo i zdziwiłem się - pozytywnie.
OdpowiedzUsuńPrzeczytam całość z tego, co jest i się wypowiem. A tymczasem powodzenia!
- Toni
PS: "Wkrótce" odpiszę :)!