poniedziałek, 17 marca 2014

#18 Ramię w ramię

 - Co teraz? – zapytał Goltan, gdy Moraneb zdążyło już zniknąć za horyzontem.
 - Jak twoja ręka? Dasz radę iść? – powiedział Rheb, ignorując pytanie Ebsyna.
 - Wciąż jeszcze trochę boli, ale jest lepiej.
 - Dobrze. W takim razie zmienimy ci opatrunek, a później nasze drogi się rozejdą.
Nastała chwila ciszy. Goltan zatrzymał się, Rheb również stanął kilka kroków dalej.
 - Podburzyłeś ludzi do walki, a teraz uciekniesz? Tak po prostu? – zapytał pasterz.
 - Oczywiście, że nie. Musimy jednak przekonać innych mieszkańców tych ziem by wyruszyli razem z nami, a odwiedzenie ich we dwójkę mija się z celem. – Rheb podszedł do swojego przyjaciela, rzucił na ziemię podłużny pakunek zawinięty w przybrudzone szmaty i zaczął ostrożnie odwijać bandaże. Spomiędzy zasklepiających się bruzd długiego cięcia wystawały gnijące fragmenty roślin. Na początku faktycznie musiały dobrze oczyścić ranę, lecz teraz bardziej szkodziły niż pomagały. Nie zważając na syknięcia bólu rannego, powyrywał źdźbła z ciała, a całość delikatnie przemył wodą. Pokropił cięcie na całej długości miksturą z Morzyna Krzyczącego, by przyspieszyć gojenie, a następnie zabandażował wszystko nowym zestawem opatrunków.
 - Powinno wytrzymać, dopóki wszystko się nie zabliźni. Za jakieś dwa-trzy tygodnie będziesz musiał to wszystko odwinąć , oczyścić z pozostałości roślin i zacząć powoli przyzwyczajać ramię do ruchu. Zachowaj temblak, poruszaj ręką najpierw ostrożnie, żeby rozćwiczyć bliznę. Takie rany nigdy nie znikają do końca.
Goltan pokiwał głową, obaj powoli ruszyli dalej.
 - Dokąd mam iść? Do tej pory nie pisnąłeś na ten temat ani słówka.
Rheb spojrzał mu w oczy.
 - Na daleki północny-zachód.
Pasterz wytrzeszczył oczy.
 - W góry zamieszkałe przez gigantów? Zjedzą mnie na śniadanie nim zdążę się przedstawić! – wykrzyknął, zapominając się i podrywając chore ramię, które zapulsowało bólem.
 - Są całkiem łagodni, po prostu nie lubą robić interesów z obcymi.
 - To nie zmienia faktu, że mają dwadzieścia metrów wzrostu i mogą zgnieść mnie jak muchę! Poza tym niby dlaczego mieliby ruszyć ze mną na wojnę, która ich nie dotyczy?
 - Owce – powiedział lakonicznie Rheb.
 - Owce?
 - Tak, owce. Giganty to w większości pasterze, jak ty, tylko ich trzódka daje pięćset, a nie pięć kilo wełny co sezon. Dotrzesz do nich tą drogą, zdobędziesz ich zaufanie, a później roztoczysz przed nimi bardzo obrazową wizję inwazji Karran, którzy zabiją ich zwierzęta, spalą osady i pozabijają ich samych. Bułka z masłem.
Goltan zaśmiał się histerycznie.
 - Masz może jeszcze jakieś niewykonalne zadania?
 - Mógłbyś spróbować przekonać do naszej sprawy skalne golemy, ale to będzie znacznie trudniejsze.
Pasterz pokiwał głową z niedowierzaniem. Ten szaleniec naprawdę wierzył w swoje słowa.
Mężczyźni zatrzymali się. Las zaczął powoli zanikać, otwierając się na nieskończone zielone równiny. Rheb rozchylił szmaty pakunku, który niósł ze sobą od momentu wyruszenia z Moraneb. Wyciągnął z niego prosty, pasterski kij z niewielkim zdobieniem na zakrzywionym końcu. Goltan przyjął prezent bez słowa, tylko lekko skinąwszy głową. Miło było znów poczuć znajomy drewniany kij pod palcami, który przywodził na myśl niezliczone dni spędzone na spokojnym wypasaniu owiec, lecz zarazem przypominający o jego niedawnej stracie. Mężczyzna zacisnął mocno dłoń na kiju, aż zbielały mu kłykcie.
 - Ty tam, ja tu. – Rheb wskazał palcem po kolei dwa kierunki.
Goltan skinął głową, patrząc na Urusyna. Uścisnęli swe dłonie, kupiec delikatnie klepnął pasterza w zdrowe ramię, a następnie ruszył na zachód.
 - Spotkamy się za miesiąc przy Ebsyńskiej arenie – krzyknął przez ramię Rheb, nie zatrzymując się.

Goltan stał jeszcze przez chwilę, patrząc na odchodzącego przyjaciela, a następnie pokręcił głową i wspierając się na pasterskim kiju wyruszył w drogę.

1 komentarz:

  1. Heh :-D Udało Ci się mnie rozbawić xD Fajny fragment, czekam niecierpliwie na ciąg dalszy ;-)

    OdpowiedzUsuń

Miło by mi było, gdybyś się przedstawił/a. Niekoniecznie z imienia i nazwiska, nick wystarczy.
Staraj się pisać poprawną polszczyzną, używając wszystkich stosownych znaków.
Co do treści nie będę ingerował - wszak to tylko Twoje zdanie ;)