poniedziałek, 31 marca 2014

#24 Ramię w ramię

Aenna już od kilku godzin szła szybkim krokiem przez las. Zboczyła ze szlaku, wiedząc, że do miejsca jej przeznaczenia nie prowadzą żadne ścieżki.
Masakra w wiosce nie pozostawiła nikogo przy życiu nikogo. Wszyscy zmarli na miejscu, nieraz w wielkich katuszach, a symfonii destrukcji dopełniła śmierć samego winowajcy, pozostawiając dziewczynę jako ostatnią ocalałą.
Słowa mężczyzny wciąż rezonowały w jej głowie, wracając gdy tylko myślała, że uwolniła się od nich choć na chwilę. „Znajdź dziewczynę…”. „Aenna”. Czy to naprawdę mógł być jej wybawca sprzed tych wszystkich lat? A jeśli tak, to w jaki sposób sprowadził na siebie tak straszliwy los. I czy to, że go zabiła świadczy o największej niewdzięczności oraz zdradzie, czy może wręcz przeciwnie – pomogła w wyzwoleniu swojego wybawcy spod jarzma F, a wszystko to uczyniła w dobrej wierze, próbując ratować innych ludzi od jego niszczycielskiej mocy.
Pytania krążyły wokół jej głowy przeplatane co chwila urywanymi słowami maga. Aenna mogła udać się tylko w jedno miejsce, by poznać prawdę – do lasu dzikich Elfów, które – choć bardzo niegościnne i wrogo nastawione do wszystkich spoza ich rasy – znane były ze swych niesamowitych umiejętności magicznych oraz posiadania potężnych artefaktów, które mogły jej pomóc znaleźć odpowiedzi na pytania, które ją dręczyły.
Dziewczyna przystanęła. Ptaki toczące śpiewne boje ponad jej głową nagle zamilkły. Nie była już sama, została zapewne zauważona przez patrole Elfów, które teraz okrążały ją i powoli zbliżały się, by schwytać ją, lub zabić na miejscu. Taki był jednak jej plan.
Jej bariera, utrzymująca stałą temperaturę, znikła, a zimny wiatr przebił się prosto przez jej cienki habit, wywołując przejmujący dreszcz. W tym samym momencie ktoś pojawił się tuż za nią. Czuła ciepło jego ciała, zupełnie inne od otaczającego ją chłodu. Dłoń dotknęła jej ramienia, a po chwili uderzyły na nią dziesiątki liści, rozstępując się jednak na chwilę przed tym, nim dotknęły jej twarzy. Wszystko znieruchomiało tak szybko, jak się zaczęło, a tajemnicza dłoń zniknęła. Gdy Aenna obejrzała się za siebie, nie dostrzegła nikogo.
Znajdowała się w niewielkim pomieszczeniu w całości zbudowanym z ciasno upakowanych liści oraz gałęzi spajających wszystko ze sobą. Pośrodku pokoju znajdowała się okrągła studnia wypełniona po brzegi niesamowicie niebieskim płynem, który zdawał się emanować jasnym światłem.
 - Odpowiedź na twoje pytanie brzmi – tak. To on – rozległ się głos zaraz obok jej ucha. Tafla wody zafalowała.
Aenna wzdrygnęła się i natychmiast odwróciła w stronę z której dobiegał dźwięk, lecz nie była w stanie nic dostrzec.
 - Był opętany przez F, wyświadczyłaś mu przysługę, więc nie miej żalu. A teraz słuchaj uważnie, bo twoje przybycie tutaj ma swoje źródło w planach samych bogów.
Dziewczyna zmarszczyła brwi i postąpiła krok do przodu, ku niesamowitej studni.
 - Na południu burzy się porządek, ale i nowy ład powstaje. Iskierka wolności zapalona przez szarego błyska coraz bardziej intensywnie, niedługo wybuchnie potężnym płomieniem, przywracając pokój… lecz losy te wciąż jeszcze nie są pewne. – Woda marszczyła się i buzowała z każdym słowem, na swój sposób nadające emocje wypowiadanym słowom. - Na wielkich wodach pojawiła się już czarna plaga, która przybędzie z pomocą swoim dzieciom. Musisz iść. Musisz ruszyć ku zatoce Ak’t, jak nazwaliście ją wy, synowie i córki Eb, by wspomóc armię, która się tam zbiera. Twoje czyny nie będą znaczne, ale przeważą szalę na stronę twoich braci.
 - Ale… co z…
 - Nie winnaś się kłopotać, bo bogowie spoglądają na ciebie łaskawie i zdejmą z twego gardła czarny łańcuch nałożony przez F, który jednak więcej dobrego niż zła uczynił. Moc twoja jest wielka, a gdy poparta zostanie zdecydowaną inkantacją, niespotykane rozmiary zyska. Użyj jej w służbie dobra, a bogów dary posypią się na ciebie i lud twój. Sprzeciw się im jednak – woda chlusnęła pod samo sklepienie, a ton nagle zmienił się na bardziej bezosobowy – a gniew ich będzie okrutny.
Ktoś złapał ją za ramię i delikatnie odciągnął od elfki, która stała tuż przy niej. Wszystko natychmiast zniknęło w gąszczu, jakby drzewa i krzewy same pragnęły ukryć swój słodki sekret. Trzymająca ją dłoń zniknęła, a ptaki na ponów zaczęły śpiewać. Znalazła się na ośnieżonej równinie, kilkaset metrów od linii drzew. Dziewczyna wzięła głęboki wdech, czując jak zimne powietrze łaskocze jej gardło. Oddech ten wydawał się być inny, lżejszy. Jakby z jej piersi zdjęty został wielki ciężar.
W oddali usłyszała niski, grzmiący dźwięk, jakby zbliżał się do niej front burzowy. Dźwięk narastał, a wraz z nim do uszy Aenny zaczęły dochodzić pojedyncze, wysokie szczeknięcia i kliki, które z każdą chwilą stawały się coraz bardziej wyraźne. Dziewczyna powoli lustrowała linię drzew, szukając oznak ruchu, starając się odnaleźć źródło niepokojącego dźwięku.
Nagle, spomiędzy potężnych pni w pełnym galopie wybiegły dziesiątki olbrzymich bestii o szarej skórze, pędzących wprost na nią. Aenna w pierwszym odruchu podniosłą zasłonę, a następnie przygotowała się do rzucenia zaklęcia, lecz wiedziała, że walka przeciw takiej hordzie jest bezcelowa. Nim jednak rzuciła się do bezcelowej ucieczki, spostrzegła że po grzbietach potworów z gracją skaczą wysokie postaci, tańcząc, w wielkich susach przesadzając z bestii na bestię, co jakiś czas wydając szczekające, wysokie krzyki. Stado zaczęło powoli zbijać się w ciaśniejszą kulę, a następnie rozstąpiło się, otaczając Aennę ciasnym kołem.
Potwory miały na pyskach olbrzymią, ciężką kostną zasłonę. Z ich wielkich nozdrzy buchały kłęby pary. Jedna z wysokich postaci zeskoczyła z gracją na ziemię, a następnie podeszła do dziewczyny. Elf przykląkł na jedno kolano i spuścił głowę.
 - Jesteśmy władcami bestii, pani. Z rozkazu Przedwiecznej stawiamy się na rozkaz by wspomóc ciebie i twoich braci w walce o wolność tego świata.
Aennę zaczął pochłaniać chód niepewności i strachu, lecz wtedy błękitny symbol na jej piersi zapulsował słodkim ciepłem, a wszystkie te uczucia odpłynęły w niebyt.
 - Przyjmuję was i wasze bestie. Jedziemy do zatoki Ak’t, elfie – powiedziała Aenna z niespodziewaną pewnością siebie. Dopiero teraz zauważyła, że klęczący przed nią tancerz miał na ramieniu czerwony liść wykonany z metalu – najprawdopodobniej były to insygnia władzy, bo pozostali, stojący na baczność, porozrzucani po grzbietach całego stada, nie posiadali takiego akcentu.
 - Jestem Elnao, pani. Mamy przygotowaną uprzęż na jednej z bestii, specjalnie dla ciebie. Nie minie tydzień, a dotrzemy na miejsce.
Aenna skinęła głową i wyciągnąwszy rękę pozwoliła się poprowadzić do jednego z potworów, który zaczął niespokojnie oddychać i uderzać nogami o ziemię. Kilku władców bestii ruszyło w jej kierunku, gotując się na ujarzmienie bestii, lecz dziewczyna położyła delikatnie dłoń na kostnym pancerzu jednej z nich. Stwór spojrzał na nią wielkim, czarnym ślepiem i uspokoił się. Pozostałe elfy zamarły.

Faktycznie bogowie musieli jej sprzyjać, bo właśnie ze smutnej konieczności stała się dla władców obiektem podziwu. Z gracją wspięła się po sznurowej drabince i usiadła na niskim fotelu przymocowanym pasami do tułowia bestii. Elnao wydał rozkaz, a pozostali rozpierzchli się, pokrzykując i zachęcając potwory do biegu w określonym kierunku.

2 komentarze:

  1. Jestem, żyję, nie zapomniałam ;p Ale postanowiłam obrać inną "taktykę" i czekać ze dwa tygodnie, żeby przeczytać sobie wszystko na raz ;) Tak mi wygodniej, mam wrażenie jakbym czytała książkę, zwłaszcza, że twoje opowiadanie można spokojnie porównać jakościowo do powieści :D To lecę dalej ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Wolałabyś więc, żeby wpisy były bardziej obszerne i rzadsze? Rozważę ten pomysł, może zmienię sposób wstawiania fragmentów...

    Dziękuję za komplement, chociaż nigdy nie przyznam, że mój poziom zbliża się do poziomu wydawniczo-powieściowego ;)

    OdpowiedzUsuń

Miło by mi było, gdybyś się przedstawił/a. Niekoniecznie z imienia i nazwiska, nick wystarczy.
Staraj się pisać poprawną polszczyzną, używając wszystkich stosownych znaków.
Co do treści nie będę ingerował - wszak to tylko Twoje zdanie ;)