środa, 2 kwietnia 2014

#25 Ramię w ramię

Zmrożona ziemia zadrżała, a przysypane śniegiem rośliny zrzuciły z siebie odrobinę białego puchu. Po chwili kolejny wstrząs poniósł się po równinie, płosząc wszystkie ptaki. Uderzenia przeszły w nieregularny tupot olbrzymich stóp, które powoli przemierzały krainy Nowego Świata, idąc w niewielkiej kolumnie przewodzonej przez małego człowieczka siedzącego na czubku głowy skalnego golema.
 - Ach, jak przyjemnie jest od czasu do czasu rozprostować nogi… Wstyd przyznać, ale nie ruszyłem się ze swojej góry od tysiąca trzystu lat… - zagrzmiał żywiołak, zwracając się do mężczyzny.
 - To… kawał czasu, Hort – odpowiedział Goltan, ciaśniej opatulając się kocem. Mroźne wiatry przy powierzchni ziemi były niczym w porównaniu z tymi, które hulały tak wysoko, szczególnie jeśli było się niesionym przez chwiejącego się na boki skalnego golema.
 - Jestem Hortoneuaumanieunuuminiusz, człowieku! Nie godzi się skracać mojego imienia do prostego „Hort”! – zagrzmiał żywiołak, choć pasterz doskonale wiedział, że tylko się droczy. Wbrew pozorom, akurat ten skalny golem nie był aż tak sztywny, jak by wynikało z twardości skał, z których był zbudowany.
 - Dobrze, Hort.
Obaj zaśmiali się, i o ile głos Goltana co najwyżej mógł zaniepokoić śpiącego w zagajniku nieopodal królika, tak żywiołak zagrzmiał tak, że drzewa rosnące nieopodal pogubiły cały śnieg zgromadzony na ich gałęziach.
 - Ludziaku-pasterzu! – zawołał Gurb, zrównując się w marszu z żywiołakiem, przy którym wyglądał jak dwunastolatek stojący obok swojego rosłego ojca. – Ludziaku-pasterzu, od zachodu leci wielki ptak!
Goltan zmarszczył brwi i spojrzał we wskazanym przez olbrzymia kierunku. Faktycznie, spomiędzy padającego śniegu, gdzieś w oddali szybowało coś, co wydawało się co najmniej smokiem pochodzącym z baśni.
 - Stop! Wszyscy zatrzymać się! – krzyknął pasterz, a Gurb przekazał jego rozkaz pozostałym poprzez podniesienie ręki. Kolumna stanęła, a sam Hort obrócił się w stronę nadlatującego obiektu, marszcząc swoje kamienne brwi.
Ptak zbliżał się z szaleńczą prędkością, lecąc wprost na Goltana. Dziwny stwór przeleciał kilka metrów nad jego głową, a ktoś ze środka krzyknął:
 - Ty szalony Ebsynie, udało ci się!
Pasterz roześmiał się w głos.
 - Mógłbyś postawić mnie na ziemi, Hort?
Golem mruknął krótko, przystawił dłoń do swojej głowy, czekając aż mężczyzna wdrapie się na jego skalne palce. Ostrożnie przeniósł go na dół, a następnie pozwolił zejść.
Dziwny, drewniany konstrukt, który początkowo wzięli za ptaka, okazał się jakąś dziwną machiną latającą, która właśnie lądowała, zataczając coraz mniejsze kręgi. Gdy tylko dotknęła ziemi, ze środka wyskoczył opatulony w ciepłe ubrania mężczyzna z goglami przysłaniającymi oczy. Goltan natychmiast ruszył biegiem ku niemu.
Złączyli się w długim uścisku, śmiejąc się jak wariaci.
 - Ty szaleńcu, naprawdę udało ci się przekonać olbrzymów! – powiedział Rheb, ściągając kawał materiału zakrywający jego twarz.
 - Po to mnie wysłałeś. Miałem wrócić z niczym? – zapytał Goltan, odwracając się w stronę nowych sojuszników. – To jest Gurb, on przekonał swoich pobratymców do wyruszenia z nami na wojnę. – Wskazał giganta o długich włosach, który machnął delikatnie potężną łapą. – To natomiast jest Hort, skalny golem, o którego prosiłeś.
Żywiołak skinął olbrzymią głową, mrucząc pod nosem swoje pełne imię.
 - Jesteś absolutnie szalony, Goltan. Będziesz musiał mi wszystko opowiedzieć, ale teraz musimy dotrzeć do zatoki Ak’t, sprawdzić ile wojska stawiło się by walczyć dla naszej sprawy. – powiedział Rheb, a pasterz przytaknął.
Hort uniósł swój kamienny palec do góry, nasłuchując czegoś.
 - Ziemia drży. Biegnie ku nam wiele par stóp – powiedział golem.
Dopiero teraz mężczyźni poczuli, że coś jest nie tak jak powinno być. Rozejrzeli się dookoła i spostrzegli setki szarych bestii wynurzających się zza horyzontu, pędzących w pełnym galopie w ich stronę.
Rheb wrócił myślami do swojego ostatniego dnia na arenie. Przypomniał sobie potwora, który wywołał w nim paraliżujący strach. Jeszcze raz przeżył upadek i przypadek, który pozwolił mu na przeżycie, ucieczkę. Niemal natychmiast przeskoczył w czasie do przodu, przypominając sobie pierwsze spotkanie z Goltanem.
 - O, Urze, miej łaskę… - wydukał, opadając na kolana. Pasterz złapał go pod ramię i podciągnął do góry.
Potwory zbliżały się niepokojąco szybko.
 - Nie atakować, dopóki nie rozpoczną bojowej szarży! – powiedział Goltan, upewniając się że każdy gigant zrozumiał jego rozkaz.
Po grzbietach bestii skakało kilka smukłych postaci, wykonując swój skomplikowany taniec. Na jednym z szarych zwierząt siedziała nieruchomo jakaś postać, której nie potrafili rozpoznać. Wkrótce koło szarych, dyszących potworów otoczyło ich całkowicie, a istota dosiadająca jednego ze stworów opadła delikatnie na ziemię i podeszła do dwójki mężczyzn.
 - To wy jesteście Rheb i Goltan? – zapytała młoda kobieta, z której biła niespotykana moc i siła.
Kupiec i pasterz pokiwali głowami.
 - Przybywam by zaoferować wam pomoc moją, przedstawicielki zakonu Oe oraz tych kilkunastu władców bestii.
Dopiero teraz Goltan rozpoznał błękitny symbol widniejący na piersi dziewczyny.
 - To będzie dla nas zaszczyt, pani. – Rheb wystąpił do przodu i ukłonił się delikatnie. Kątem oka spostrzegł jak jego gwałtowny ruch sprawił, że kilka elfów napięło mięśnie, gotując się do ataku. Są jej całkowicie oddani. Będą doskonałymi sojusznikami.
 - Jeśli mógłbym zapy… - zaczął Goltan, lecz dziewczyna uciszyła go uniesieniem dłoni.
 - Na rozmowy przyjdzie czas potem. Na razie musimy ruszać, w zatoce Ak’t mogą być potrzebujący.
Mężczyźni pokiwali głowami i stali jak zahipnotyzowani, gdy dziewczyna odwróciła się, wspięła się na bestię i dała rozkaz do wymarszu. Stwory zatoczyły spore kółko, drażniąc nieco niespokojnych olbrzymów, a następnie zniknęli za horyzontem. Rheb bez słowa ruszył w stronę swojego aeroplanu, a Goltan jako ostatni pomaszerował ku Hortowi, który natychmiast przetransportował go na czubek swojej głowy.

Po tej dziwnej rozmowie, wszyscy po prostu ruszyli dalej, spiesząc ku zatoce Ak’t, by wreszcie rozpocząć główną część planu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Miło by mi było, gdybyś się przedstawił/a. Niekoniecznie z imienia i nazwiska, nick wystarczy.
Staraj się pisać poprawną polszczyzną, używając wszystkich stosownych znaków.
Co do treści nie będę ingerował - wszak to tylko Twoje zdanie ;)