Zmrożona ziemia zadrżała, a przysypane śniegiem rośliny
zrzuciły z siebie odrobinę białego puchu. Po chwili kolejny wstrząs poniósł się
po równinie, płosząc wszystkie ptaki. Uderzenia przeszły w nieregularny tupot
olbrzymich stóp, które powoli przemierzały krainy Nowego Świata, idąc w
niewielkiej kolumnie przewodzonej przez małego człowieczka siedzącego na czubku
głowy skalnego golema.
- Ach, jak
przyjemnie jest od czasu do czasu rozprostować nogi… Wstyd przyznać, ale nie
ruszyłem się ze swojej góry od tysiąca trzystu lat… - zagrzmiał żywiołak,
zwracając się do mężczyzny.
- To… kawał czasu,
Hort – odpowiedział Goltan, ciaśniej opatulając się kocem. Mroźne wiatry przy
powierzchni ziemi były niczym w porównaniu z tymi, które hulały tak wysoko,
szczególnie jeśli było się niesionym przez chwiejącego się na boki skalnego
golema.
- Jestem
Hortoneuaumanieunuuminiusz, człowieku! Nie godzi się skracać mojego imienia do
prostego „Hort”! – zagrzmiał żywiołak, choć pasterz doskonale wiedział, że
tylko się droczy. Wbrew pozorom, akurat ten skalny golem nie był aż tak
sztywny, jak by wynikało z twardości skał, z których był zbudowany.
- Dobrze, Hort.
Obaj zaśmiali się, i o ile głos Goltana co najwyżej mógł
zaniepokoić śpiącego w zagajniku nieopodal królika, tak żywiołak zagrzmiał tak,
że drzewa rosnące nieopodal pogubiły cały śnieg zgromadzony na ich gałęziach.
-
Ludziaku-pasterzu! – zawołał Gurb, zrównując się w marszu z żywiołakiem, przy
którym wyglądał jak dwunastolatek stojący obok swojego rosłego ojca. –
Ludziaku-pasterzu, od zachodu leci wielki ptak!
Goltan zmarszczył brwi i spojrzał we wskazanym przez
olbrzymia kierunku. Faktycznie, spomiędzy padającego śniegu, gdzieś w oddali
szybowało coś, co wydawało się co najmniej smokiem pochodzącym z baśni.
- Stop! Wszyscy
zatrzymać się! – krzyknął pasterz, a Gurb przekazał jego rozkaz pozostałym
poprzez podniesienie ręki. Kolumna stanęła, a sam Hort obrócił się w stronę nadlatującego
obiektu, marszcząc swoje kamienne brwi.
Ptak zbliżał się z szaleńczą prędkością, lecąc wprost na
Goltana. Dziwny stwór przeleciał kilka metrów nad jego głową, a ktoś ze środka
krzyknął:
- Ty szalony
Ebsynie, udało ci się!
Pasterz roześmiał się w głos.
- Mógłbyś postawić
mnie na ziemi, Hort?
Golem mruknął krótko, przystawił dłoń do swojej głowy,
czekając aż mężczyzna wdrapie się na jego skalne palce. Ostrożnie przeniósł go
na dół, a następnie pozwolił zejść.
Dziwny, drewniany konstrukt, który początkowo wzięli za
ptaka, okazał się jakąś dziwną machiną latającą, która właśnie lądowała,
zataczając coraz mniejsze kręgi. Gdy tylko dotknęła ziemi, ze środka wyskoczył
opatulony w ciepłe ubrania mężczyzna z goglami przysłaniającymi oczy. Goltan
natychmiast ruszył biegiem ku niemu.
Złączyli się w długim uścisku, śmiejąc się jak wariaci.
- Ty szaleńcu,
naprawdę udało ci się przekonać olbrzymów! – powiedział Rheb, ściągając kawał
materiału zakrywający jego twarz.
- Po to mnie
wysłałeś. Miałem wrócić z niczym? – zapytał Goltan, odwracając się w stronę
nowych sojuszników. – To jest Gurb, on przekonał swoich pobratymców do
wyruszenia z nami na wojnę. – Wskazał giganta o długich włosach, który machnął
delikatnie potężną łapą. – To natomiast jest Hort, skalny golem, o którego
prosiłeś.
Żywiołak skinął olbrzymią głową, mrucząc pod nosem swoje
pełne imię.
- Jesteś
absolutnie szalony, Goltan. Będziesz musiał mi wszystko opowiedzieć, ale teraz
musimy dotrzeć do zatoki Ak’t, sprawdzić ile wojska stawiło się by walczyć dla
naszej sprawy. – powiedział Rheb, a pasterz przytaknął.
Hort uniósł swój kamienny palec do góry, nasłuchując
czegoś.
- Ziemia drży.
Biegnie ku nam wiele par stóp – powiedział golem.
Dopiero teraz mężczyźni poczuli, że coś jest nie tak jak
powinno być. Rozejrzeli się dookoła i spostrzegli setki szarych bestii
wynurzających się zza horyzontu, pędzących w pełnym galopie w ich stronę.
Rheb wrócił myślami do swojego ostatniego dnia na arenie.
Przypomniał sobie potwora, który wywołał w nim paraliżujący strach. Jeszcze raz
przeżył upadek i przypadek, który pozwolił mu na przeżycie, ucieczkę. Niemal
natychmiast przeskoczył w czasie do przodu, przypominając sobie pierwsze
spotkanie z Goltanem.
- O, Urze, miej
łaskę… - wydukał, opadając na kolana. Pasterz złapał go pod ramię i podciągnął
do góry.
Potwory zbliżały się niepokojąco szybko.
- Nie atakować,
dopóki nie rozpoczną bojowej szarży! – powiedział Goltan, upewniając się że
każdy gigant zrozumiał jego rozkaz.
Po grzbietach bestii skakało kilka smukłych postaci,
wykonując swój skomplikowany taniec. Na jednym z szarych zwierząt siedziała
nieruchomo jakaś postać, której nie potrafili rozpoznać. Wkrótce koło szarych,
dyszących potworów otoczyło ich całkowicie, a istota dosiadająca jednego ze
stworów opadła delikatnie na ziemię i podeszła do dwójki mężczyzn.
- To wy jesteście
Rheb i Goltan? – zapytała młoda kobieta, z której biła niespotykana moc i siła.
Kupiec i pasterz pokiwali głowami.
- Przybywam by
zaoferować wam pomoc moją, przedstawicielki zakonu Oe oraz tych kilkunastu
władców bestii.
Dopiero teraz Goltan rozpoznał błękitny symbol widniejący
na piersi dziewczyny.
- To będzie dla
nas zaszczyt, pani. – Rheb wystąpił do przodu i ukłonił się delikatnie. Kątem
oka spostrzegł jak jego gwałtowny ruch sprawił, że kilka elfów napięło mięśnie,
gotując się do ataku. Są jej całkowicie oddani. Będą doskonałymi sojusznikami.
- Jeśli mógłbym
zapy… - zaczął Goltan, lecz dziewczyna uciszyła go uniesieniem dłoni.
- Na rozmowy
przyjdzie czas potem. Na razie musimy ruszać, w zatoce Ak’t mogą być
potrzebujący.
Mężczyźni pokiwali głowami i stali jak zahipnotyzowani,
gdy dziewczyna odwróciła się, wspięła się na bestię i dała rozkaz do wymarszu.
Stwory zatoczyły spore kółko, drażniąc nieco niespokojnych olbrzymów, a następnie
zniknęli za horyzontem. Rheb bez słowa ruszył w stronę swojego aeroplanu, a
Goltan jako ostatni pomaszerował ku Hortowi, który natychmiast
przetransportował go na czubek swojej głowy.
Po tej dziwnej rozmowie, wszyscy po prostu ruszyli dalej,
spiesząc ku zatoce Ak’t, by wreszcie rozpocząć główną część planu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Miło by mi było, gdybyś się przedstawił/a. Niekoniecznie z imienia i nazwiska, nick wystarczy.
Staraj się pisać poprawną polszczyzną, używając wszystkich stosownych znaków.
Co do treści nie będę ingerował - wszak to tylko Twoje zdanie ;)