piątek, 21 marca 2014

#20 Ramię w ramię

Dziewczyna natychmiast dostrzegła źródło zagrożenia. Mag nawet nie próbował ukryć swoich zamiarów, stojąc w samym środku sporego placu, miotając zaklęciami na lewo i prawo – rzucił kilka kul ognia na suche strzechy okolicznych budynków, tak że cała wioska po chwili zaczęła buchać ogromnym gorącem. Wielu ludzi leżało twarzami do ziemi – ubrania niektórych były tylko osmalone, zapewne poprzez piorun przechodzący przez ich ciała, inne wciąż tliły się, niemal całkiem już spalone. Niektórzy leżeli w groteskowych pozach, zgnieceni przez skoncentrowaną siłę uformowaną na kształt pocisku przez rzucającego.
Aenna doskonale pamiętała krótkie sparingi magiczne, do których została zmuszona. Lęk przed popełnieniem choćby najdrobniejszego błędu, obezwładniający strach ogarniający ją na widok otaczającego ją koła ludzi, brak możliwości werbalizacji inkantacji, a co za tym idzie mniejsza moc zaklęć… Wszystko to napłynęło wielką falą, a następnie ruszyło dalej, jak odpływ, zostawiając dziewczynę w stanie nienaturalnego spokoju.
Teraz wokoło nie było specjalistów, którzy mogliby ją oceniać. Jedynym człowiekiem, który znajdował się w okolicy był tylko wrogi mag, i tak ogarnięty bojowym szałem. Dziewczyna skupiła się, przypominając sobie dokładną sekwencję ruchów oraz inkantację prostego, otwierającego czaru odcinającego świadomość. Prawa ręka nieznacznie w górę, lewa w bok… pierwsze słowa łagodnie tańczące na języku, szeptane z przejęciem… wymach dłońmi ku górze, a następnie szybkie ich ściągnięcie do siebie. Długi, rezonujący dźwięk wprawiający energię w odpowiednie wibracje, a następnie płynny ruch w stronę celu, ukierunkowujący zaklęcie w odpowiednią stronę. Niewielka kula gęstej mgły wyleciała spomiędzy jej rąk i pomknęła w kierunku przeciwnika.
Mag zachwiał się, lecz osłona zaabsorbowała większą część impetu uderzenia, jednocześnie jednak przyciągając jego uwagę ku dziewczynie.
Wróg zaatakował serią setek szybkich ognistych kulek, które rozpadły się na tysiące iskier gdy dotknęły magicznej bariery dziewczyny. Mag krzyknął wściekle, a następnie rozpoczął przygotowywanie potężniejszego zaklęcia.
Aenna zaczęła wykonywać kolejny czar, tym razem nieco bardziej skomplikowany. Dłonie złączone ze sobą, delikatnie rozwarte palce. Cichy szept imitujący poranną bryzę, delikatne  koła zataczane rękoma. Coraz bardziej zamaszyste ruchy, stopniowe przejście w powolny piruet, a następnie ostre syknięcie oraz nakierowanie przedramion ku przeciwnikowi, razem z zatrzymaniem ruchu obrotowego.
Wielki wir powietrza, chybocząc się odrobinę na boki, pomknął w stronę maga, podrywając go do góry i zwalając z nóg. Teraz nadarzyła się okazja do zadania bardziej druzgocącego ataku, ponieważ bariera przeciwnika najprawdopodobniej opadła. Kilka niespodziewanie szybkich ruchów dłońmi, powtarzana w myślach mantra sprawiły, że spomiędzy furkoczących rękawów habitu zaczęły wypływać całymi rojami małe, rozżarzone kuleczki, lecące w stronę przeciwnika. Część z nich została zaabsorbowana przez jego zasłonę, lecz gdy ta osłabła, pierwsze uderzenia rozgrzanej magii wtopiły się w ciało maga. Krzyknął i natychmiast poderwał się, na ponów ponosząc zasłonę. Jego sylwetka zaczęła się powoli rozmywać, a płonące nienawiścią oczy wbijały się prosto w Aennę, rozbudzając przytłumione pokłady lęku oraz nieśmiałości.
Dziewczyna rozejrzała się, szukając wzrokiem przeciwnika, który teraz zupełnie zniknął. Tchórz pewnie uciekł, gdy uznał, że zagrożenie jest zbyt duże. Lecz nim kapłanka postanowiła wreszcie opuścić zasłonę i zająć się ratowaniem możliwie największej ilości rannych, jakiś niespodziewany blask błysnął gdzieś na skraju jej pola widzenia. Przez jej magiczną bańkę właśnie przenikała wyrastająca znikąd ręka, dzierżąca krótki, ostry sztylet. Dziewczyna odskoczyła i zamarła. Dokładnie znała tę klingę, to lekko zakrzywione ostrze, a także krótką modlitwę do Oe wyrytą na rękojeści. Nóż ofiarowany każdemu adeptowi przyjętemu w szeregi zakonników Oe.
Aenna dokładnie wiedziała gdzie musiał znajdować się teraz mężczyzna, więc szybko wypowiedziała pierwsze zaklęcie, jakie przyszło jej do głowy i cisnęła pociskiem przed siebie. Mag przyjął na siebie pełny impet uderzenia – maskując się musiał zatrzeć wszystkie ślady magii, w tym również osłonę osobistą, która chroniła go przed zaklęciami.
Mężczyzna upadł ciężko na ziemię, kaszląc. Czar, którym uderzyła go dziewczyna był jednym z prostszych -  wysyłał czystą energię kinetyczną w stronę celu, odrzucając go. Tym razem jednak ilość przekazanej mocy była zdecydowanie większa niż zazwyczaj, więc mag zapewne miał połamane żebra, a może i całkiem zniszczone narządy wewnętrzne.
Aenna ostrożnie podeszła do swojego przeciwnika, z niepokojem patrząc jak ten walczy o każdy oddech, krztusząc się własną krwią. Przez chwilę poczuła jego ból, dziesiątek odłamków żeber wbijających się coraz mocniej z każdym, konwulsyjnym oddechem. Nigdy jeszcze nikogo nie skrzywdziła. Nikogo nie przyprawiła o cierpienie, naturalnie poza stosowaniem bolesnych kuracji, które jednak miały w efekcie przynieść ulgę.
Dziewczyna odebrała mężczyźnie nóż i rozcięła nim jego szaty, by dotrzeć do miejsca zranienia. Siniejąca, podbiegająca krwią skóra opinała nieregularny kształt byłej klatki piersiowej, tworzącej teraz osobliwe wzgórki i doliny, falujące wraz z silnymi skurczami mięśni rannego. Zamknęła oczy, a następnie uniosła dłonie, by spróbować ułożyć wszystko na swoim miejscu. Poczuła dotyk, a następnie silne pociągnięcie na prawym ramieniu. Mężczyzna odciągał ją, kręcąc głową.
 - Z… zostaw. Nie chcę już dłużej… - Mag kaszlnął, a jego twarz wykrzywiła się w jeszcze mocniejszym grymasie.
Aenna opuściła ręce, kładąc jedną z nich na ramieniu rannego, a drugą ściskając jego dłoń.
 - To… nie… ja. Ja chciałem tylko służyć Oe, lecz F zadecydował inaczej…
F. Jedna, prosta litera, którą sam siebie nazywał okrutny bóg, uosobienie wszelkiego zła, którym gardził nawet Ur, ogólnie postrzegany jako niegodziwy. Znane były przypadki zawładnięć nad zwykłymi ludźmi, którzy dopuszczali się strasznych czynów, lecz Aenna nigdy nie słyszała o przypadku opętania zakonnika, a do tego maga.
 - Dziew… dziewczyna. Znajdź dziewczynę, powiedz jej, że nigdy nie zdradziłem Oe… Znajdź mistrza… Znajdź… Aenna… - mężczyzna przestał walczyć i pozwolił, by brak powietrza przysłonił mu oczy nieprzeniknioną czernią.

Kapłanka zamarła. Czy to naprawdę mógł być…

2 komentarze:

  1. Oooo.... Czy jest tak, jak domyślam się, że jest? :O
    Fajny rozdział :D
    PS Wybacz kolejne opóźnienie, ale szlaban, rozumiesz xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy jest, jak myślisz. Czytaj dalej ;)

      Usuń

Miło by mi było, gdybyś się przedstawił/a. Niekoniecznie z imienia i nazwiska, nick wystarczy.
Staraj się pisać poprawną polszczyzną, używając wszystkich stosownych znaków.
Co do treści nie będę ingerował - wszak to tylko Twoje zdanie ;)